Felieton aktualny

Placówka, a sprawa Nasza.

Tyle się we Lwowie wciąż dzieje, ale ostatnio dużo było o obchodach. Dziś będzie o placówce. O naszej własnej placówce do której mamy prawo niepodważalne. Wszyscy mieszkańcy jak jeden mąż. Nasza placówka to instytucja naszej specjalnej troski. Naszej troski, bo My wszyscy troszczymy się, żeby oni się na tej placówce nie nudzili. Bo nudzą sie okrutnie. Z niepokojem spostrzegamy, że coraz więcej ich do tego nudzenia gromadzi się z różnych stron kraju. Przykre jest też to, że z Naszych szeregów też się wyłamują poszczególne zęby, którymi placówka łata swoje braki w uzębieniu.

Placówka jest okiem w głowie dziennikarzy wielu gazet, ze szczególnym uwzględnieniem „GW”, która ma honorowy patronat nad naszą placówką. Również reprezentanci Dziedzin Bardzo Kulturalnych dbają o kontrolę (wymieniać reprezentantów nie musimy, bo imię ich jest legion). Jest to dobry znak, że ktoś poza Nami czuwa i tam na placówce nie będą się nudzić bezkarnie, wydając te przepustki do lepszego świata w ilościach hurtowych. „Ktoś nie śpi, żeby spać mógł ktoś” jak pisał klasyk.

Placówka, choć przypomina już grzyb ze znanej bajki pod którym ledwo się mieszcząc, siedzą ci którzy zajmują „wyklejanką ludową”1, nie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Wciąż za mało nam wkleja przepustek i wciąż niedostatecznie dba o kontakty z kulturą ościenną. A w naszym bagienku choć ciepło i przytulnie, to jednak chce się czasem też gdzieś nos wyściubić. Choćby i do wrogiej cywilizacji.

Placówka jak już wiemy, przypomina grzyb, ale naszym zdaniem powinna przypominać złotą rybkę, która spełnia życzenia. Nieustannie pracujemy nad tym, żeby taki eksperyment przeprowadzić – grzybek zamienić w złotą rybkę. I wtedy nawet „bosy profesor” Łysenko będzie z nas dumny.

Życzenia instytucji i osób prywatnych, wysokich urzedników i małych ludzików, przedstawicieli narodów, miast i wsi będą spełnione. To jest Naszym postulatem życiowym. Bo coś się Nam przecież małym i dużym od życia należy? Na początek przepustka do lepszego świata wydana na placówce. Potem zobaczymy.

Chcieć możemy dużo, bo mamy do tego prawo niepodważalne. Tak się oto złożyło, że przez samo pochodzenie i narodzenie nasze jesteśmy święci, święci, święci i nietykalni. My są prawdziwi spadkobiercy naszej matki, nie wiemy tylko... której matki. Bo inne dzieci tej samej matki już przez nas traktowane są z dużą rezerwą i chłodem. A przecież MY jesteśmy autentyczni, a oni tylko z prawego łoża. Oni mieszkają w innych galaktykach. Różnych, bo obok nas istnieją inne galaktyki, od których dzielą nas miliony lat świetlnych. Mieszkańcy tych galaktyk są profanum, my zaś sacrum. Mieszkańcy tych galaktyk czasem do nas zaglądają i widzą, i zachwycają się naszą świętością, która od nas promieniuje.

Nasza niemożność wzrusza, nasze nieporadność ich zobowiązuje, a nasze potrzeby są skromne. Dajcie margarynę, kasę, znicze, renowację nagrobków - i spadajcie do swoich galaktyk, zarabiać na nasze wymiany kulturowe, gale, festiwale, „prezesury” i fanaberie.


PLACÓWKA...???


Docelowo mamy takie żądanie: „każda gmina nam coś winna” – choćby tylko świeczki na cmentarz lub farbkę na napisy.

Czasem zdarza się, że placówka w odruchu buntu nie dopełni jakiegoś obowiązkiu...

O moi mili!

Każde uchybienie Nam, niedopatrzenie wobec Nas i potknięcie placówki wywołuje głuchy jęk rozpaczy na miejscu i za miedzą, znaczy w innej galaktyce. Bo godzi bezpośrednio w nas – naszą wolność i prawo do posiadania tejże placówki na własność. Teretycznie nie powinno się to zdarzyć, ale taka możliwośc zawsze istnieje.

Dlatego każdy winien pamiętać: kto się odważy obrazić nas piórem, słowem, czynem, niechęcią niech potępiony będzie po wsze czasy i ogląda tylko ogień piekielny, ta joj. Stać się powinno jako my tego potrzebujemy, bo wiemy najlepiej, a nasza wiedza jest nieomylna.

Z godnością, w poświacie promiennej, która od nas emanuje, suniemy przez z życie z frazesem okolicznościowym w paszczy i bagnetem na broń w kierunku naszej placówki.

A może poprostu działamy dla zmylenia przeciwnika? Może tak naprawdę jesteśmy wielbicielami i obrońcami tej placówki – o czym świadczy choćby to, że nasi bliscy i nasi znajomi tak się starają żeby wejść pod ten grzybek?

P.S. Informacja dla niezorientowanych – akcja „znicz” odbywa się każdego roku w Polsce w dniach 30. 10 – 02. 11 jest to rutynowa kontrola policji drogowej w czasie weekendu zaduszkowego. Nie ma to nic wspólnego z rozkładaniem zniczy na cmentarzu.

Lem-burger


Copyright © 2008 www.lwow.home.pl
Wszystkie prawa zastrzeżone.


Data modyfikacji strony: 2008-11-20

Powrót
Licznik