Danuta Nespiak

ŻYDZI NA KRESACH

Słowa i czyny

Druga wojna światowa zadała straszny cios narodowi polskiemu i jego kulturze. Zadała również straszny cios Żydom - narodowi rozproszonemu, wtedy bez ojczyzny, którego liczne europejskie skupiska znajdowały się na Węgrzech, w Holandii, Francji, Czechach, ZSRR a najliczniejsze chyba w Polsce.

Żydzi kresowi byli społecznością o specyficznym obliczu. Zaludniali gęsto kresowe miasteczka, będąc tam niejednokrotnie nie mniejszością a większością. Tak było w Brodach (woj. tarnopolskie), gdzie na podstawie pierwszego powszechnego spisu ludności z dn. 30 IX 1921 roku mieszkało 2340 Polaków i 7202 Żydów. To właśnie w Brodach na przełomie XIX i XX wieku powstał żydowski ruch oświeceniowy - Hascala. Stworzyła go grupa chasydów propagująca program życia zgodnego z Dekalogiem, nie spętanego ostrymi wymaganiami religijnego dogmatyzmu, lojalnie i życzliwie współpracującego z narodem, wśród którego Żydom wypadło żyć.

Słynni byli XVIII i XIX-wieczni cadykowie z Kresów -przywódcy wspólnot chasydzkich i ich opowieści. Odeszli dawno do Boga-Jahwe Dow Ber z Międzyrzecza na Wołyniu, Jechel Michał ze Złoczowa, Icchak z Drohobycza, Pin-chas z Korca, Lejb z Równego, Cwi Hirsz z Żydaczowa. Rabbi Szalom ur. w 1779 r. w Brodach utrzymywał w Bełżcu grono uczniów i głosił, że praktyki religijne należy pełnić w nastroju radosnym, a w sposobie życia zalecał powściągliwość i skromność.

W "Deklaracji II Soboru Watykańskiego o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich" religia mojżeszowa została podkreślona ze względu na starotestamentalne korzenie wiary chrześcijańskiej, bo "Skoro tak wielkie jest dziedzictwo duchowe wspólne chrześcijanom i żydom, święty Sobór pragnie ożywić i zalecić obustronne poznanie się i poszanowanie."

Los Żydów polskich, których obłędne niemieckie ludobójstwo zmiotło właściwie z obszaru okupowanej Polski, budził uczucia jednoznacznego sprzeciwu wobec tej zbrodni i na uczuciu się nie kończyło. Nie będę tu przypominała - a może jednak warto - że tylko w okupowanej Polsce za pomoc i ukrywanie Żydów wisiał nad każdym Polakiem wyrok śmierci, że działała Żegota, a w ogrodzie Yad Vashem w Jerozolimie jest najwięcej tabliczek z nazwiskami Polaków, którzy uratowali Żydów. Więc boli mnie, kiedy słyszę o antysemityzmie towarzyszącym podobno naszemu życiu publicznemu i prywatnemu. Dezaprobata czy domaganie się sprawiedliwej oceny ludzi, których postawa etyczna równa była zeru i spowodowała krzywdy i szkody jednostkowe czy społeczne, dotyczyć powinna każdego bez względu na narodowość (w SB i UB byli, niestety, także Polacy, nie tylko Żydzi). Komuś jednak zależy na tym, żeby wbijać w świadomość Polaków w III RP, że są antysemitami, ba - że wysysają go z mlekiem matki.

Jeżeli to oskarżenie, nie udokumentowane przecież w naszej barwnej i szarej rzeczywistości, wysuwają ludzie skądinąd zasłużeni, o znanych biografiach, których poziom intelektualny powinien obligować do obiektywnych sądów, zwłaszcza w sprawie mogącej wywołać kolosalne emocje, to budzą się uzasadnione odruchy obronne. 16 maja w telewizyjnej "Panoramie" panowie M. Edetman, J. Karski, A. Mostowicz oskarżali Polaków, a zwłaszcza kler polski, o antysemityzm, wymieniając z niesmakiem dwa nazwiska kapłanów i "rozmnażając" ich w liczbie mnogiej. A propos kleru. Co takiego np. uczynili kresowi kapłani podczas zbrodniczej eksterminacji Żydów w czasie okupacji niemieckiej Wileńszczyzny i Małopolski Wschodniej? Oto kilkanaście naprędce zebranych przykładów "antysemityzmu".

Archidiecezja wileńska.

W Wilnie metryki chrztu wydawali obywatelom polskim narodowości żydowskiej ksiądz Romuald Żwierkowski, ks- prof. Ignacy Swirski, ks. Michał Sopoćko - kierując niektórych na wieś do polskich chłopów, gdzie szczęśliwie ocaleli. Ksiądz Swierkowski, który sam Żydów ukrywał, został aresztowany i rozstrzelany 5 V 1942 roku razem z Żydami w Ponarach.

Wśród ocalonych przez ks. Sopoćkę byli dr Al. Steinberg z żoną, dr Erdman z żoną i córką, dr Juliusz Genzel z żoną. Niebywałą odwagą odznaczył się proboszcz parafii św. Teresy w Wilnie (tej Ostrobramskiej) ksiądz Andrzej Gdowski, który kilku Żydów ukrył po prostu na terenie słynnej kaplicy. U proboszcza w Nowej Wilejce, ks. St. Miłkowskiego, ukrywał się jakiś czas Oswald Rufeisen - dziś słynny karmelita w Izraelu ojciec Daniel. Za pomoc Żydom życie oddali ks. Bolesław Gamza proboszcz z Idołty, ks. Witold Sarosiak proboszcz z Kundzi-na, ks. prałat Karol Lubaniec z Mołodeczna, ksiądz Adam Sztark proboszcz w Słonimie. Wielu zresztą kapłanów tej archidiecezji spieszyło Żydom z pomocą np. w parafiach Worniany, Turgiele, Mejszagole, Mickunach, Nowych Trokach. Pomagali również polscy chłopi - np. Paweł Hornuczko z Łosośnej koło Grodna przechował 8, a dla innych znalazł schronienie. Za przechowywanie rozstrzelana została rodzina Czesława Sawickiego z Grabówki koło Białegostoku z najbliższymi krewnymi - w sumie 26 osób.

Akcja ratowania Żydów w archidiecezji wileńskiej pozostawała w znacznym stopniu pod patronatem metropolity wileńskiego ks. arcybiskupa Romualda Jałbrzykowskiego. W akcji tej brały udział również klasztory.

Archidiecezja lwowska nie pozostawała w tyle za wileńską.

Nieocenioną pomoc Żydom okazały w tych strasznych chwilach zakony, zwłaszcza żeńskie. Ukrywały ich SS. Franciszkanki w swoim klasztorze przy ul. Kurkowej we Lwowie. Dzieci żydowskie przytuliły też SS- Zmartwychwstanki. W sierocińcach zgromadzenia SS. Rodzin Maryi ukryto wśród dzieci polskich dzieci żydowskie: we Lwowie 27, w Łomnie 26, w Samborze 10 dzieci. Przygotowywano również metryki chrztu, np. czynił to z powodzeniem ks. Jan Kucy, proboszcz w Kukutkowcach koło Tarnopola. Ale za taką samą pomoc Żydom zginął w więzieniu stanisławowskim proboszcz z Tłumacza ks. Edward Tabaczkowski - społecznik, wielce zasłużony dla tego miasta. W Nadwornej ks. Jan Winiarski przechowywał 4 Żydów, natomiast ks. Fr. Żak z Doliny został rozstrzelany za wydawanie Żydom metryk i organizowanie im przerzutu na Węgry. Zastrzelono tam jeszcze 20 Polaków za pomoc świadczoną Żydom. W parafii Zimna Woda (dziś przedmieście Lwowa) rozstrzelana została rodzina Ryziewiczów przechowująca u siebie znajomego Żyda. W Brzeżanach SS- Albertynki ukryły małżeństwo Gelbertów. W Horodence rodzina Loretów ocaliła 4 osoby.

W Sądowej Wiszni SS. Felicjanki przechowały również w prowadzonej przez siebie ochronce kilkoro dzieci żydowskich. Te najbardziej godne miłosierdzia małe istoty udało się uratować również w Przemyślu - ocalono je w klasztorze SS. Opatrzności Bożej i u SS. Sercanek, gdzie przechowało się ich dwanaścioro.

Ograniczyłam się tylko do tych kilkunastu kresowych przykładów, a przecież Żydów ratowano nie tylko na Kresach ~ np. ratowali ich 00. Franciszkanie w Krakowie, Zakliczynie i Bieczu. Rabbi Menachem Mendel z Kocka (+1859) powiedział "Wszystko w świecie można podrobić, nie można tylko podrobić prawdy. Prawda podrobiona bowiem nie jest już prawdą (zob. Martin Buber. Opowieści chasydów. Poznań 1986 s. 270).

Dodam jeszcze na koniec, że we Lwowie, w przeddzień rewizji Gestapo w naszym mieszkaniu, moja matka z moim kilkuletnim bratem, dla "niepoznaki" wywiozła do Rzeszowa przechowywane u nas dziecko żydowskie. Gdyby zrobiła to dzień później, bylibyśmy wszyscy rozstrzelani. Mam fotografię tego chłopczyka i list jego matki z getta lwowskiego.


Copyright © 1998 Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo Wschodnich.
Wrocław.
Wszystkie prawa zastrzeżone.

Powrót
Licznik