Copyright © 1995 Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo - Wschodnich.
Wrocław.
Wszystkie prawa zastrzeżone.


JADWIGA SIBIGA

Lwów — 10 lutego 1940 r.
Semper Fidelis 1/1995

Zima. Szybko zapadający zmierzch — ulice opustoszałe, śnieg pada dużymi płatami, białym puchem okrywa wszystko. Wokół przyćmionych lamp ulicznych, płatki śniegu wyglądają jak rój owadów garnący się do światła. Pozornie piękny wieczór zimowy. Idziemy z siostrą w kierunku ulicy Pełczyń-skiej. Kiedyś przed laty było tu lodowisko, rozbrzmiewające gwarem młodych głosów i tanecznymi melodiami. Potem wybudowano w tym miejscu nowoczesny gmach „MŻĘ", piękny budynek budził podziw i był chlubą naszej dzielnicy. Obecnie budzi strach — tu mieści się siedziba „NKWD". Od kiedy zaczęły się aresztowania atmosfera strachu i czujności zapanowała w wielu polskich domach i charakterystyczny odgłos jadących samochodów w nocy wzbudzał trwogę wśród mieszkańców miasta. Zima zapowiadała się nieubłaganie ostra, mroźne dni stawały się coraz bardziej uciążliwe dla ludzi żyjących teraz w nienormalnych warunkach, noce były pełne niepokoju. Którejś nocy, złowieszczy warkot samochodu ucichł nagie przed kamienicą w której mieszkałam. Niecierpliwe dobijanie się do bramy było potwierdzeniem najgorszego, W kamienicy zawrzało, trzaskanie drzwiami, tupot podkutych butów na schodach, wreszcie uderzenie kolbą karabinu o drzwi wyznaczonego mieszkania. W rodzinie państwa Krogulskich lej nocy zachorowało dziecko — zapalenie płuc z wysoką temperaturą. Trwająca od kilku godzin walka o życie dziecka dała pewne rezultaty. Zaledwie przed chwilą wyszedł stamtąd lekarz, przy łóżeczku małego czuwały trzy zatroskane osoby, rodzice i babcia. Ciszę chwilowego wytchnienia przerwało brutalne łomotanie nie cierpiące zwłoki i wołanie „otkriwaj (otwieraj). Czy jest nadzieja, że chore dziecko chociaż pozostawią w spokoju? Przez otwarte drzwi wtargnął chłód mroźnej nocy, gwar wypełnił mieszkanie. Rozbudzone dziecko zapłakało. Białowłosa niewiasta klęcząca przed łóżeczkiem zostaje brutalnie odepchnięta. Ponaglani ludzie pakują parę niezbędnych rzeczy, z roztrzęsionych rąk wszystko wypada. Całą uwagę skupiają na dziecku, jak uchronić je przed zamarznięciem, wszystko poza tym staje się nieważne. Pierwszy wychodzi mężczyzna niosąc owinięte w poduszki dziecko — za nim żona i matka. Odgłos zatrzaśniętych drzwi mieszkania, do którego już nie powrócili, długo pozostał mi w pamięci. Druga grupa żołdaków z NKWD zajęła się rodziną kapitana Smalewskiego, który po kampanii wrześniowej nie powrócił do Lwowa. Danusia, jedyna córka Smalewskich, była studentką medycyny, poza nauką pomagała matce i opiekowała się nią. Tego pamiętnego wieczoru uczyła się do późnych godzin. Dobijanie do bramy nie zwiastowało niedobrego — podświadomie była przygotowana na najgorsze, pomyślała o matce, jak ona to zniesie, gdyby po nie przyszli. Była nawet opanowana kiedy otwierała drzwi, tylko niezwykle blada. Wpadli do mieszkania, drzwi wejściowe pozostawiając otwarte. Węsząc po wszystkich kątach, zachłannym wzrokiem taksując mienie swoich ofiar popędzali je do wyjścia. Ordynarne aluzje w kierunku struchlałej kobiety, która drżąc z zimna i wstydu nie była w stanie ubierać się w obecności tych ludzi, przerwała córka. Stanowczość i odwaga z jaką dziewczyna wyprosiła ich z pokoju matki, najwidoczniej zaskoczyła tamtych, bo wyszli na moment. Z niewielkim bagażem, wychodząc nie obejrzały się za siebie. Milknący w dali warkot samochodu nie przyniósł pozostałym mieszkańcom ulgi, pozostał strach z niepewności jutra i serdeczny ogromny żal za uprowadzonymi. Temperatura spadła poniżej 25 stopni, powietrze stężało od mrozu, przez opustoszałe ulice jak złowrogie widma jechały samochody wiozące ludzi na bezkresne obszary nieludzkiej ziemi. W domu, w którym mieszkałam, przy ulicy Nabielaka 14a, tamta noc pozostawiła pamięć rozpaczy i bezsilności. Dozorca domu, nieżyjący Już W. Sosnowski, bez swojej woli był naocznym świadkiem podanych faktów. Swoją relację przekazał innym. W te noc zimową 1940 roku, wiele rodzin z ulicy Nabielaka przeżyło podobną tragedię.
Copyright © 1995 Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo Wschodnich.
Wrocław.
Wszystkie prawa zastrzeżone.

Powrót

Powrót
Licznik