DR ALEKSANDER KORMAN

NIEKTÓRE SZCZEGÓŁY TRAGEDII WE LWOWIE

MORTUI VIVENTES OBLIGANT - zmarli zobowiązują żyjących - Pamięć i cześć zmarłym, świadomi narodowo Polacy oddają w uroczystościach rocznicowych, sesjach naukowych, a także materializują je w obeliskach, pomnikach czy tablicach pamiątkowych. Po wkroczeniu w roku 1941 wojsk niemieckich do Lwowa, w tym specjalnego ukraińskiego batalionu banderowskiego "Nachtigall", dokonano masowej zbrodni na polskiej inteligencji we Lwowie. Była to kontynuacja zbrodni rozpoczętej przez funkcjonariuszy NKWD w czerwcu 1941 r. w więzieniach lwowskich.

W lipcu 1941 roku, przed i po zbiorowym mordzie profesorów i docentów lwowskich wyższych uczelni - aresztowani i uśmierceni byli inni wybitni Polacy, a także studenci wyższych uczelni i absolwenci liceów, którzy aresztowani zostali przez ukraińską policję i po przesłuchaniu na komendzie przy ulicy Łozińskiego we Lwowie - zostali wywiezieni w niewiadomym dla Polaków kierunku i zaginęli na zawsze. Wśród nich byli np. Kazimierz Ostrowski i o tym samym nazwisku Maciej - syn znanego lwowskiego ginekologa, czy Maria Luks.

Jeden z wybitnych polskich uczonych profesor dr med. Bolesław Jałowy, szczęśliwie uniknął aresztowania i niechybnej śmierci w lipcu roku 1941.

W czasie okupacji niemieckiej - w latach 1941, 1942 i 1943, w dalszym ciągu ginęli Polacy również z rąk ukraińskich szowinistów, w ramach obłędnej polityki depolonizacji południowo wschodnich ziem II Rzeczypospolitej Polskiej, poprzez ludobójstwo.

W roku 1943, widmo indywidualnych i zbiorowych aktów morderczo rabunkowych dokonywanych przez terrorystów OUN-UPA, Ukrainische Hilfspolizei i pododdziały 14 SS Schuetzen Division Galizien zwanej w skrócie SS-Galizien, zaczęło docierać do Lwowa, zamieszkałego przez ludność polską w zdecydowanej większości.

Na przykład, w dniu 23 lipca 1943 roku ginie we Lwowie Julian Horodyński.
W dniu 1 października 1943 r. w dniu inauguracji roku akademickiego zabity został prof. dr med. Bolesław Jałowy, profesor histologii i embriologii, dziekan Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Jana Kazimierza (UJK) we Lwowie.
Morderczy strzał z pistoletu na ulicy Teatyńskiej we Lwowie, zakończył Jego 37 letnie życie, zapowiadające się niezwykle twórczo. Do najstraszniej szych ofiar, jakie poniósł Wydział Lekarski UJK we Lwowie w nocy 4 lipca 1941 roku - zwanej "lwowską krwawą łaźnią" - doszła jeszcze jedna ofiara.

Prof. Bolesław Popielski, w trzecią rocznicę śmierci, pisał na łamach Polskiego Tygodnika Lekarskiego o tej ofierze: "Bezprzykładna i bezwzględna nienawiść wrogów do wszystkiego co polskie dyktuje wyrok: Zginąć musi jednostka najwartościowsza, najcenniejsza. Istotnie, zadano cios najdotkliwszy: z rozbitków osieroconego Wydziału Lekarskiego UJK wybrano człowieka, który pomimo młodego wieku, zyskał sobie w krótkim okresie swej działalności najbardziej zasłużone uznanie i w którym widziano jednego z tych, którzy w nauce polskiej i w polskim życiu naukowym odegrają rolę nieprzeciętną i kierowniczą."

Sprawcą mordu był syn znanego Ukraińca profesora Mariana Pańczyszyna, którego rozpoznał w chwili zamachu towarzyszący profesorowi B. Jałowemu student medycyny, Polak, Jan Chmiel. Zabójca schronił się później prawdopodobnie w Kanadzie.

Na wiadomość o szczegółach tej zbrodni, prof. M. Pańczyszyn - działacz komunistyczny - ukrywający się w pałacu metropolity grecko-katolickiego abpa Andrzeja Szeptyckiego, dostał zawału serca i zmarł. Prof. M. Pańczyszyn nie mógł znieść, że jego syn splamił się popełnieniem zbrodni.

Ukraińska propaganda terrorystycznej Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów w skrócie zwana OUN, skrzętnie wykorzystała ten fakt, rozpowszechniając niezgodne z prawdą pogłoski, iż prof. M. Pańczyszyn zginął z rąk polskich w odwet za śmierć polskiego profesora B. Jałowego - inspirując w ten sposób eskalację mordów kresowej ludności polskiej. Obłudne to działanie, przyniosło pewne rezultaty, ponieważ terroryści OUN-UPA i inni ukraińscy szowiniści, dokonując mordów i rzezi Polaków w niektórych miejscowościach w pobliżu Lwowa wznosili okrzyki:

"To za Pańczyszyna!" - nie będąc świadomi jak było naprawdę.

Ukraińskie środowisko nacjonalistyczne również rozpowszechniało wiadomość, że zabójstwo prof. B. Jałowego związane było z tragiczną śmiercią we Lwowie w dniu 15 sierpnia 1943 r. na ulicy Wronowskich, Ukraińca b. asystenta UJK dra Andrzeja Łastowieckiego, fizyka, mianowanego przez okupacyjne władze sowieckie profesorem. Powszechnie mówiono bowiem, że śmierć dra A. Łastowieckiego posiadała cechy porachunków osobistych pomiędzy Ukraińcami. Jednakże, nacjonalistyczna propaganda ukraińska wykorzystała również i ten fakt do aktywizacji mordów na bezbronnej ludności polskiej.

Nekrolog prasowy w polskojęzycznej Gazecie Lwowskiej, informował o śmierci prof. Jałowego w sposób następujący:

"Śp. Dr Bolesław Jałowy, prof. Uniw. zmarł nagle dnia l. października 1943 r. Obrzęd pogrzebowy odbył się dn. 4 października 1943 r. na cmentarz Łyczakowski. Nabożeństwo żałobne odbędzie się w środę dnia 6 października br. o godzinie 8:30 rano w kościele parafialnym św. Antoniego, na który zaprasza w głębokim żalu pogrążona Żona z Synkiem, Matka i Rodzina."
Wkrótce, na łamach wspomnianego dziennika, ukazał się inserat o treści: "podziękowanie Wszystkim którzy wzięli udział w pogrzebie ś.p. Prof. Dr Bolesława Jałowego a w szczególności Jego Ekscelencji Arcybiskupowi Dr. Bolesławowi Twardowskiemu, Przewielelebnemu Księdzu prof. Rosińskiemu, Przewielebnemu Duchowieństwu, Panom Profesorom Wydziału Medycyny i innych Wydziałów Szkół Akademickich - Kolegom Zmarłego - lekarzom, Młodzieży Szkół Akademickich zwłaszcza Jego słuchaczkom i słuchaczom medycyny, Zespołowi Chórów, Przyjaciołom, Znajomym oraz całemu Społeczeństwu, które licznym udziałem oddało hołd Zmarłemu - składa serdeczne "Bóg zapłać" Żona z Synkiem, Matka i Rodzina."

W związku z nasileniem się ukraińskiego krwawego terroru, na łamach dziennika dla dystryktu galicyjskiego - Gazety Lwowskiej, coraz częściej zaczęły się ukazywać nekrologi zamordowanych przez terrorystów OUN-UPA Polaków. W tej sytuacji, ukraińska administracja Lwowa, wyjednała od okupacyjnego cenzora niemieckiego decyzję, aby w zamieszczanych nekrologach zmarłych Polaków nie podawać - "zastrzelony", "uprowadzony" czy "zamordowany przez Ukraińców", lub "zmarł po krótkich i ciężkich cierpieniach", lecz tylko - zmarł śmiercią nagłą" lub krótko "zmarł nagle".

Dlatego też, w polskojęzycznym nekrologu profesora B. Jałowego znajduje się określenie - "zmarł nagle". Wkrótce, całkowicie zabroniono publikowanie nekrologów zamordowanych Polaków.

Z okazji upamiętnienia 50 rocznicy tragicznej śmierci profesora dra med. Bolesława Jałowego, została odsłonięta tablica pamiątkowa w Collegium Anatomicum Akademii Medycznej im. Piastów Śląskich we Wrocławiu. Tablicę odsłonił J.M. Rektor Akademii Medycznej prof. dr hab. Jerzy Czernik.

Miejmy również nadzieję, że w dobie dzisiejszej wyłaniania się spraw ponadnarodowych i ponadpaństwowych - podobna tablica pamiątkowa w języku ukraińskim i polskim będzie w przyszłości odsłonięta również na murach Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie.

Po upływie około trzech tygodni od śmierci prof. B. Jałowego, terroryści OUN-UPA dokonali kolejnego zamachu na życie wybitnego chirurga profesora dra med. Adama Grucę. Wieczorem, w czasie jego powrotu z kliniki św. Zofii do domu, padły skrytobójcze strzały z za ogrodzenia. Konspiracyjną ochronę prof. A. Grucy stanowili: Edward Polak pseudonim August, druga osoba N-N. została zastrzelona, zaś profesor A. Gruca ocalił życie. W celu uniemożliwienia dokonania powtórnego zamachu na jego życie, polskie władze konspiracyjne przesiedliły profesora A. Grucę, do Krakowa, gdzie doczekał zakończenia wojny.

Pierwszą wybudowaną klinikę w Warszawie, powierzono profesorowi A. Grucy, który znakomitą wiedzę przekazywał młodym chirurgom z kraju i zagranicy. Profesor A. Gruca za ocalenie swoje, pozostał wdzięczny przez całe żyde. Kiedy na przykład, żołnierz Armii Krajowej o nazwisku Schneigert w jednej z powojennych wypraw wysokogórskich złamał nogę w Zakopanem w sposób wymagający amputacji i szukał ratunku u profesora A. Grucy w Warszawie, nie zawiódł się. Profesor wykonał jedną ze swoich mistrzowskich operacji i noga ocalała. Kiedy doszło do wyrażenia wdzięczności, profesor odpowiedział; "Pan się myli, od AK-owców i lwowiaków honorarium nie biorę."

Nasilenie mordów kresowej ludności polskiej, w pierwszej kolejności młodych mężczyzn, dotarło do peryferyjnych domów, ulic, placów i parków miasta Lwowa, szczególnie przed zbliżającym się frontem wschodnim. Padali zabici i ranni. Ginęli oni przeważnie z rąk ukraińskich policjantów - Ukrainische Hilfspolizei, z których każdy został zobowiązany do zastrzelenia 30 Polaków. Z wykonania poufnego rozkazu, każdy ukraiński policjant we Lwowie rozliczyć się miał przedstawieniem 30 polskich dokumentów. Dokumenty te, były później wykorzystywane nielegalnie do przeniknięcia do Polski i dalej na Zachód, w celu uniknięcia wymiaru należnej sprawiedliwości.

Typowe postępowanie, było następujące. W godzinach wieczornych, do przechodnia na ulicy podchodził ukraiński policjant i oślepiał go światłem latarki elektrycznej, równocześnie rozkazując podniesienie rąk do góry. Po przeprowadzeniu rewizji w poszukiwaniu broni, żądał okazania dokumentów osobistych. Po stwierdzeniu, że przechodzeń jest narodowości polskiej, legitymujący zatrzymywał dokumenty i kazał iść do przodu rzekomo na komisariat. Niekiedy, legitymujący informował podstępnie, że przechodzeń będzie wywieziony do Niemiec na przymusowe roboty. Wówczas, z tyłu padały mordercze strzały.

Dla przykładu, podaje się niektóre zamachy dokonane na polskich mieszkańcach Lwowa:

  • 17 października 1943 r. zginęli Włodzimierz Tołpkowski l. 37 urzędnik firmy "Atlas" oraz Zbigniew Olesiewicz l. 20 student Wyższej Szkoły Handlowej.
  • 22 października 1943 r. ~ jak wynika z treści nekrologu - "zmarł nagle" dypl. inż. statyk Edward Bohdan Szczerkowski
  • 10 stycznia 1944 r. zginął Ludwik Gajewski l. 27, zamieszkały we Lwowie przy ulicy Krzywczyckiej 67.
  • 14 stycznia 1944 r. zamordowany został Tadeusz Rudnicki l. 23, zamieszkały we Lwowie przy ulicy Słonecznej 12.
  • 23 stycznia 1944 r. pada na ulicy Piekarskiej od kuli ukraińskiego policjanta Adam Krywczyński l. 17. Nie został raniony śmiertelnie, dając dowód zbrodni jako naoczny świadek.
  • 1 lutego 1944 r. zastrzeleni zostali na placu Strzeleckim Antoni Kit l. 23, zamieszkały przy ulicy Rewakowicza 12a oraz na rogu ulic Pierackiego i Grodzkiej Józef Smolak l. 20, zamieszkały przy ulicy Sapiehy 69.
  • 5 lutego 1944 r. zastrzelony został na ulicy Kochanowskiego 53 Jerzy F. Terpiłowski, zamieszkały przy ulicy Głowińskiego 17.
  • 6 lutego 1944 r. zastrzelony został Adam Gracowski l. 22.
  • 7 lutego 1944 r. zastrzeleni zostali na ulicy Miłkowskiego Tadeusz Bąk l. 18, zamieszkały przy ulicy Kapitulnej 2 oraz na tejże samej ulicy Miłkowskiego Zdzisław Nestorowski, zam. przy ulicy Schleichera 25.
  • 12 lutego 1944 r- zostały napadnięte trzy polskie rodziny. W mieszkaniu przy ulicy Hetmańskiej 22, oddano strzały do Kazimiery Kosyk l. 34 i Katarzyny Sucharb l. 53 raniąc je, a osoba odwiedzająca, przybyła z Zimnej Wody była śmiertelnie ranna w głowę. Na Pohulance, na ulicy górnej Kochanowskiego, ukraiński policjant ciężko ranił męża Anny Topercer, który otrzymał ranę postrzałową szyi
  • W mieszkaniu przy ulicy Wniebowstąpienia 60 została zamordowana Adela Wojtyńska l. 23.
  • 18 lutego 1944 r. w swoim mieszkaniu przy ulicy Krupiarskiej 18 zamordowani zostali Władysław Mikuła l. 53 i jego żona Maria l. 49. 19 lutego 1944 r. zabici strzałami zostali na ulicy Kętrzyńskiego Bronisław Sękalski l. 22 oraz na ulicy Balonowej Polak, N.N. przez Ukraińca o nazwisku Gardy, praktykanta policji kryminalnej oraz na ulicy Piętaków zamordowany został Stanisław Nawrocki l. 17, zamieszkały przy Grocie Miodowej 107.
  • 21 lutego 1944 r. zamordowany został na ulicy Pasiecznej Jerzy Leskowicz l. 22.
  • 21 lutego 1944 r. na klinikę chirurgiczną przywieziony był Zygmunt Zebowicz l. 22, zamieszkały przy ulicy Kadiego 2c.
  • 23 lutego 1944 r. młode małżeństwo Daleckich zostało napadnięte w swoim mieszkaniu przy ulicy Skargi 7. Zginęło od kul cztery osoby: Michał Dalecki l. 28 i jego żona Olga Dalecka l. 25 oraz sąsiadka Jadwiga Szczepańska l. 29 z jednorocznym synkiem Tadeuszem.
  • 24 lutego 1944 r. zamordowany na ulicy Sobieskiego był Józef Mociewicz l- 34, zamieszkały przy ulicy Zielonej 61, zaś na ulicy Kleparowskiej zginął Golda l. 20.
  • 25 lutego 1944 r.:
    - śmiertelnie ranny w głowę na ulicy Pijarów był Adam Kirszbaum l. 18 zamieszkały przy ulicy Bonifratrów 2c;
    - zamordowany w parku Łyczakowskim został Stanisław Keller l. 23, zamieszkały na Pasiekach; - na Kleparowie - Batorówce zamordowano 6 młodych Polaków. Byli to: Józef Dmitrow, Józef Wężowski, Józef Koralewicz, Józef Pakuszyński, Józef Trąd i Roman Bobecki.
  • 28 lutego 1944 r. zginął śmiercią gwałtowną Stanisław Mały, zamieszkały przy ulicy Jakoba 117.
    - na ulicy Krągłej zamordowany został Mieczysław Balicki l. 20;
    - na ulicy Nowozniesieńskiej w pobliżu kościoła padło dwóch młodzieńców - Tadeusz Szydłowski l. 22 i Zbigniew Ratuszyński l. 19;
    - na roku ulic Zielonej i Sobińskiego zginął młody człowiek N.N.;
    - zginął Marian Dembowski l. 21, zamieszkały przy ulicy Parkowej 20, 3 marca 1944 r. zginął Tadeusz Berger.
  • 4 marca 1944 r. poniósł śmierć gwałtowną Władysław Mróz l, 29, zamieszkały przy ulicy Poprzecznej 9.
  • 6 marca 19944 r. zginął Feliks Budzyński, zamieszkały przy ulicy Podlewskiego 8.
    W porze nocnej dokonany był napad na polski dom przy ulicy Marcina. Napastnicy strzelali z pistoletu maszynowego. Z pomocą przybyli niemieccy żołnierze kwaterujący w polskiej szkole. Napastnikom udało się zbiec.
    Meldunek polskich władz konspiracyjnych Mt.-6 z dnia 10 marca 1944 r. donosił:
    "Takich zajść nocnych jest mnóstwo."
    Kolejny meldunek Mt-7 z dnia 16 marca 1944 r. zawierał następującą treść:
    "Wieczorem zabójstwa Polaków we Lwowie nie ustają. W ostatnich dniach ukazało się 6 nowych klepsydr zamordowanych Polaków, którzy zmarli "po krótkich, a ciężkich cierpieniach. (...)"
    Sam Lwów żyje pod wrażeniem ciągłych mordów wieczornych. To też z nastaniem zmroku (mieszkaniec ~ A.K.) kryje się w domu, ryglując mocno drzwi. Wobec wypadków zarządzono zamykanie bram już o 6-ej wieczorem.

    Niebezpieczeństwo ukraińskie i bliskość frontu powoduje masowe wyjazdy na zachód".
    Z przytoczonego wyżej meldunku konspiracyjnego Mt-7 wynikało również, że pobitych zostało dwoje starszych ludzi.
    "Poprzedniego dnia" zastrzelony został syn profesora Suchardy b. rektora Politechniki Lwowskiej. Ludzie, którzy szukali Jego zwłok twierdzili, że znaleźli je wśród dwudziestu kilku trupów w kostnicy.

    Zaniepokojone eskalacją mordów - przeważnie lwowskiej młodzieży - konspiracyjne polskie władze wojskowe podjęły decyzję obronną. Zorganizowano akcję profilaktyczno represyjną - będącą surogatem wojennego wymiaru sprawiedliwości - pod kryptonimem "NIESZPORY". Około połowy marca 1944 r. w określonym dniu i godzinie, patrole konspiracyjnej Armii Krajowej we Lwowie zastrzeliły na ulicach miasta co najmniej jedenastu ukraińskich policjantów. Przy zwłokach pozostawiono kartki informujące o przyczynie dokonanego zamachu. Akcja była przeprowadzona precyzyjnie. Nikogo nie ujęto. Wywołało to silnie zaniepokojenie, a nawet pewien popłoch wśród ukraińskich policjantów, iż zbrodnicze działania przestały być bezkarne.

    Reakcja Głównej Komendy Ukrainische Hilfspolizei we Lwowie była natychmiastowa - wycofano poufny rozkaz strzelania Polaków na ulicach Lwowa.

    Zabójstwa Polaków ustały.
    W konkluzji, pragnę przytoczyć starą maksymę, iż TAJEMNICĄ, POJEDNANIA JEST PAMIĘĆ. Mądrość ta, jest aktualna również w stosunkach polsko-ukraińskich.

    VITAM IMPENDERE VERRO - życie poświęcić dla prawdy. Ideę tę, rozwija Wicemarszałek Senatu prof. dr hab. Alicja Grześkowiak podając:
    "Obserwuję poczynania niektórych polityków i myślę, że najważniejsze, to życie w prawdzie, chociaż może ona komuś niewygodna."
    W londyńskim czasopiśmie Tygodnik Polski w artykule pt. Podstępna propaganda dr Zdzisław Jagodziński przestrzega: "Naszym obowiązkiem jest jednak odważne podniesienie wolnego głosu opinii niepodległościowej w obronie prawdy historycznej i naszych niezbywalnych praw, Inaczej bowiem pozostanie dla potomnych zapis niedwuznaczny, że podczas, gdy Ukraińcy potrafili upierać się twardo w głoszeniu swoich nawet niesłusznyct postulatów, Polacy niezdolni byli do wystąpienia nawet w obronie swojej najsłuszniejszej sprawy. A wówczas historia wyda surowy wyrok na nas za to żeśmy nie umieli godnie wypełnić swego obowiązku"


    Copyright © 1995 Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo Wschodnich.
    Wrocław.
    Wszystkie prawa zastrzeżone.

    Powrót

    Powrót
    Licznik